Rozumiem.

Jakieś 5 czy 6 torebek później, w promieniach słońca i bez bagażu ważącego 15 kilogramów...
Wzbogacona o nowe doświadczenia, pragnąca kolejnych jeszcze bardziej,
bez idealnej pary czerwonych, skórzanych szpilek,
z tytułem nie znaczącym w dzisiejszym świecie nic,
z zostawionymi za sobą rozdziałami, niedomkniętymi i tymi nierozpoczętymi.
Z miłości do pisania, ze słowami o miłości.
Bez okularów.
Nadal nie mogąca doprowadzić do ładu własnych, prywatnych włosów,
bez pracy... i w trakcie jej tworzenia... magisterskiej.
Z całkiem nowym spojrzeniem na świat.
Mająca za sobą jedną niewykorzystaną szansę, która odmieniłaby dotychczasowe życie.
Przekonana o niesprawiedliwości świata i wierząca ślepo w jego sprawiedliwość,
zrelaksowana i odważna,
odnaleziona gdzieś na ścieżce życia, zagubiona na jej rozstaju...
Wybucham tu, pozostawiając ślady kreślone nie piórem a stukaniem opuszków o plastikowy wytwór człowieczeństwa.

Patrzyłam, lecz nie widziałam... słuchałam ale nie słyszałam.
Teraz rozumiem.

Komentarze

Popularne posty